Góry odkryły najskrytsze swoje tajemnice, dały nam najwyższe i najgłębsze zarazem, osiągalne na tym świecie, wrażenia. Ale i pochłonęły nas zupełnie: wszystkie siły, najlepsze myśli nasze, zapał, zdolność, uczucia - oddaliśmy im bez zas
Nasz blog wchodzi już powoli w fazę epilogową. Zanim jednak Piotrek opisze Wam jak w końcu wydostaliśmy się z ogarniętej wojną Gruzji, pokuszę się o epilog innego rodzaju. Piszę go jeszcze z podrapanymi do krwi łapami i sennym wzrokiem. A zacz
Wieczór smagnął niebo jak z bicza, zostawiając na horyzoncie krwawą pręgę. Rozgrzany słońcem wierzchołek góry Kazbek zaczął stygnąć. Niczym transatlantyk schodzący na dno oceanu, zanurzył się w mroku, chmurnie sycząc resztkami parujące
...Nie wiem, w pracy czy domu, większość z Nas odczówa to samo uczucie, a po głowach przelatują zapewne te same myśli. Chwilka wolnego czasu i już wędruje się myślami po górach i ich wieżchołkach. Z nostalgią wspomina się odbyte wyprawy i
Dla naszych gruzińskich przyjaciół, chłopaków z klubu wysokogórskiego w Gori i wszystkich Gruzinów, których spotkaliśmy na swej drodze, pamięci Mishy, który zginął w Swanetii i duchem na zawsze pozostał w górach, które tak kochał. Mam nad
Mrok ogarnąl lodowiec. Ostatnie promienie słonca rozdarły sie o szczyty, zalewając krwawo chmurny nieboskłon. 14 godzina marszu rozpoczęła swój bieg, a my wciąż nie możemy znaleźć stacji meteo. Po raz kolejny góry udowadniają nam, ze pewno
Pozdrawiamy z goracego Tbilisi! Jesli dzialania wojenne rozwina sie tak, jak zapowiadaja to serwisy informacyjne, byc moze bedziemy jedna z ostatnich ekip, ktora weszla na Kazbek na dlugi czas. Podobnie rzecz ma sie z Lajla, gdyz z tego co nam wiadomo Swa
I jeszcze pare zdan o tych, ktorych bylo nam dane spotkac na naszej drodze - wspaniali ludzie. Pierwszy raz w naszym krotkim zyciu spotkalismy narod, ktory tak bardzo ceni alpinistow. Pasterze i wszyscy inni ludzie spotkani pod Lajla kibicowali nam w nasz
Z Heraklesa byl kawal twardziela. Tego dowiedzielismy sie po dwoch tygodniach podrozowania po Gruzji. Jesli naprawde podazamy jego sladami, to mityczny bohater wloczyl sie po lasach, pil srogie ilosci bimbru z pasterzami, podchodzil z 30-kilowym worem pod
Od pierwszej wizyty w Cuence dobrze zdawaliśmy sobie z Sebastianem sprawę, że nie będzie lekko. Nie mając innego wyboru, postanowiliśmy potraktować ten czas jako "podładowanie baterii", którym oczywiście towarzyszyła ambicja sportowa ;)
Dokladnie od 3:06 nasza ekipa jest w drodze na Kaukaz. Nie zniechecily nas na razie doniesienia medialne, nie pochlanal nas tlum w nocnym pociagu do Przemysla, przepuscili nas nawet ukrainscy pogranicznicy. Pozdrawiamy z deszczowego Lwowa!